Post z 29.września został usunięty bo nie mogę na niego patrzeć. Miałam tu nie pisać bardzo długo. Tej smutnej historii, nie jestem w stanie póki co opowiedzieć może kiedyś a może nigdy. Piszę ze względu na może szalony pomysł adoptowania Kajtka z Wawy. To był poryw serca jak go zobaczyłam na zdjęciu. Rozum nie ma z tym nic wspólnego. W końcu zawsze była Trójca i jakoś dawaliśmy radę, raz lepiej raz gorzej. Rozsądni powiedzą po cholere wozić jakiegoś kota z tak daleka jeśli na miejscu jest sporo biednych. Tak, ale to jak z ludzkim zakochaniem, zobaczysz kogoś i żadne logiczne argumenty nie maja już szans. Ten post będzie uzupełniony wieczorem jak Kajtek przyjedzie. Szykuję mu już pokój izolatkę. Rezydenci będą przez jakiś czas musieli spać w moim pokoju bo ich apartament zajmie nowy przybysz. Oby tylko był zdrowy.
PRZYJECHALI !!! OK 21.45. MAŁO TEGO TA PIEKNA I DOBRA DZIEWCZYNA NIE WZIĘŁA ANI GROSZA ZA PRZEJAZD Z KJTKIEM CHOCIAŻ JEJ WCISKAŁAM I ZAOFEROWAŁA ODWIEZIENIE KONTENERA PO ŚWIĘTACH (ale tu już powiedziałam ja że bez jakiejś opłaty się nie zgodzę) SĄ CUDOWNI LUDZIE NA TYM ŚWIECIE I MOŻNA ICH ZNALEŹĆ W NECIE. CHWAŁA PANI MADZI NIECH JEJ SIĘ DARZY.
A KAJTUŚ JEST NIESAMOWICE PRZYMILNY, ZNACZY POKÓJ SWOIM ZAPACHEM, TARZA SIĘ W KUWECIE Z DROBNYM ŻWIRKIEM JAK MOMO. TYLKO STRASZNIE GŁOŚNO PROTESTUJE JAK SIĘ GO ZOSTAWI SAMEGO. ALE KWARANTANNA JEST KONIECZNA, DO WETA MUSIMY IŚĆ SZYBKO BO MA OCZKA ZAINFEKOWANE NO I TESTY PLUS ODROBACZENIE KONIECZNE. JEST CUDNY, OCZYWIŚCIE NIE ZASTAPI MOMUSIA, BĘDZIE SOBĄ I Z NAMI.
JUTRO NAPISZĘ WIĘCEJ I BĘDĄ LEPSZE ZDJĘCIA BO DZIŚ JUŻ PADAM A NIE CZUJE SIĘ NAJLEPIEJ. MAM NADZIEJĘ ŻE ON W KOŃCU SIĘ ZMĘCZY MIAUKANIEM I ZAŚNIE I ŻE SĄSIEDZI NIE PRZYLECĄ ALE PODOBNIE BYŁO Z MOMEM.
Anais, trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się odezwałaś; czułam, że przygniotło Cię to, co się stało, martwiłam się... Ale widzę, że powracasz do życia - a Kajtek Ci na pewno w tym pomoże. :)
:*
Zmiażdżyło mnie wręcz, zaostrzyło przewlekłe choróbsko. Ale muszę się pozbierać bo jest dla kogo żyć i zdrowieć. Dzięki za pamięć i obecność :*
UsuńObejrzałam słodylka i teraz to mogę iść spać. :)
UsuńSpokojnej i dobrej nocy, Anais!
no to jeden ogoniasty więcej...
OdpowiedzUsuńale bilans i tak ujemny
UsuńDobrze robisz! Dla Kajtka i dla siebie.
OdpowiedzUsuńDziekuje, ze sie w koncu odezwalas...
Cieszę się że jesteś. dzięki kajtkowi tu wracam
UsuńOj Jak Dobrze ,ze piszesz no i Czekasz na Kajtka/.Nie było dnia żebym nie myślała o Was,Trzymam kciuki za Kajtka i za Was
OdpowiedzUsuńDzięki, ściskam.
UsuńTG mówiła mi, że Kajtuś jest absolutnie uroczy. Czekam na wieści, mam nadzieję, że dobrze zniósł podróż.
OdpowiedzUsuńczekamy, są już niedaleko.
UsuńWspaniała Pani Madzia, dobrze że tacy są ludzie. Trzymam kciuki za adaptację Kajtusia, bardzo śliczny z niego kotek.
OdpowiedzUsuńTak, są jeszcze dobrzy ludzie. Dzięki :*
Usuń:))
OdpowiedzUsuńzauważyłam, że Kajtuś ma infekcję oczka (lewego na pewno, co do prawego nie byłam pewna). żaden z pozostałych kotów nie miał, więc chyba nie jest to nic zaraźliwego.
jest już nowy wpis na ten temat,boję się.dzięki za Twoją pomoc.
UsuńWygląda na duże kocisko i ten ogon! Jak zniósł podróż?
OdpowiedzUsuńpodróż nieźle. Teraz gorzej, zwłaszcza nowe odkrycia.
UsuńJak dobrze, że już dotarł do ciebie! i jaka porządna pani Madzia!! Dość potężny z niego facecik:) Mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTeż mam nadzieję chociaż teraz załamkę.Dzięki za obecność.
Usuń