piątek, 7 lutego 2014

Historia Dandysa



Przekroczyliśmy progi schroniska w dniu 15 sierpnia 2010 w składzie 4 osób celem wybrania kotka dla mojej Mamy. Po długich miesiącach namysłow i protestów swego męża zdecydowała się na adopcję, a on niechętnie przyjął ten fakt do wiadomości. Ja, Mama i Dziecko wkroczyliśmy do kociarni, kierowca  zafusiały został w samochodzie. Było tam mnóstwo małych kocich bidullachów, bardzo trudno było podjąć decyzję. Wiedzieliśmy, że chcemy 2-miesięcznego kocura, to było pewne, ale wybór tego konkretnego nie był tak oczywisty. WTEM w jednej z klatek dostrzegłam GO. Czarny kocurek, mały, chuderlawy, ale o silnej duszy. Klamka zapadła. Udaliśmy się po wypis do dyżurującego tam weterynarza.  Okazało się, że czarny jest leczony z powodu kociego kataru i rokowania nie są pewne. Zawahaliśmy się na te słowa, ale jednak był już nasz. Formalności stało się zadość i  wyruszyliśmy w drogę do domu. Na małego czekał osobny pokój, by mógł oswajać się w nowym otoczeniu. Nowy bawił się, jadł, utulaliśmy go do snu i czekaliśmy czy wystąpią jakieś komplikacje zdrowotne. Od razu nadaliśmy mu imię - DANDYS w skrócie Dandi. 
Po kilku dniach kotek bardzo osłabł, przelewał się jak szmatka przez ręce, udaliśmy się do naszego weta, ten też przeraził się na ten widok. Jednak gdy mały zaczął się jeżyć i syczeć stwierdził, że nie jest tak źle. Danduś dostał kroplówkę i zastrzyki. Po kilku dniach powtórzyliśmy wizytę. W krótkim czasie wszelkie objawy choroby zniknęły, a kotek stawał się coraz bardziej żywotny (i dożarty). Uwielbiał gryźć do pierwszej krwi swoją panią i wskakiwać panu na plecy. Udało mu się również zwiać kilka razy forsując plastikową siatkę balkonową, na szczęście z parteru. Wkrótce zainstalowaliśmy profesjonalną metalową siatkę, gdyż Danduś wyrósł na wielkiego, silnego 5-kilowego kocura. Niechętny z początku pan bardzo go pokochał i teraz  go rozpieszcza, a kotuś sypia w jego świętym łóżku. Jest już ponad 3 letnim kocurem. Odwiedza czasami Bazyla, a ostatnim razem poznał również Momo, choć  zabawa póki co się nie kleiła. 
Drapieżny charakter nieco już złagodniał, ale pani czasami zdarza się oberwać. CDN









                                                    Dandi i myszka






Król Dandi I




                           





2 komentarze:

  1. Piękna historia :)... :D. A z mężczyznami tak jest, że w sumie koty ich sobie wokół ogonków szybko zawijają :)... U mnie w domu było podobnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) witamy u nas , będzie jeszcze kilka ckliwych ;) historii

      Usuń

Kontakt e-mail

anaisvanshadow@gmail.com