poniedziałek, 27 października 2014

1-sza Rocznica i regres


                                                                     początek

Wybija dziś pierwsza rocznica przybycia do nas Momuńcia. Rok temu była niedziela,pogoda dość dobra,wieczorową porą został złapany w potrzask czyli klatkę łapkę przeze mnie i Dobrą Kobietę.
Był wtedy około 6-miesięcznym kocurkiem z licznej kociej bandy z której do dziś żyje chyba tylko jego brat Kuro1 o którym też tu pisałam. Momo był straszliwie dziki i gryzący ale szybko się oswoił jednak strach pozostał w nim do dziś. A od jakichś czterech miesięcy nastąpił regres. Zaczął bardziej uciekać przed nami,syczeć i nie przychodzi do głaskania. Nie gryzie ale bardzo się boi wszelkich ablucji. Powodem jest chyba to że raz złapałam go do kąpieli "na chrupka" bo miał strasznie obfajdany tyłek a drugi raz akcja była podobna z czyszczeniem tegoż po sraczce. To go tak ubodło że ciężko się obraził. Teraz trudno go złapać a po przed ostatnim razie jak go złapałam po wielkich ucieczkach do czesania i obcięcia pazurów zwymiotował ze stresu trzy razy. Parę dni temu zrobił mały postęp bo przyszedł na chwilę rano do pogłasiania ale jak go złapię do czynności pielęgnacyjnych to jest struchlały. Dziś chyba magia rocznicy zadziałała bo rano przyszedł do mnie do łóżka i długo pozwolił się miziać,hura,mam nadzieję że będzie coraz lepiej ;)



                                          pierwszy dzień duży stres dla wszystkich
                                                              27.10.2013





                                                               dzień drugi



                                            kolejne dni kwarantanny dzikuna
                                       
                                                        4 tygodnie później :)


                                                 dzień za dniem,początki


                                           początkowo zerkał z za winkla komody 11.2013


                                             początki na pokojach 11.2013 :)



                                                                        2013







                                                            2014





                                                                     wiosna 2014



                                                              to własnie Ja






niedziela, 19 października 2014

Post wetowo-zdjęciowy :)

W zeszły wtorek (14.10.14) byliśmy u naszego Doktora Dolittle z Kuro i Shimi. Była to wizyta kontrolno -szczepienna. Doktor obadał z każdej strony,podał preparat na robale tym razem w zastrzyku,natarł dziąsła specjalnym lekiem gdyż Maluchy są w trakcie ząbkowania.Podał drugą dawkę szczepionki przeciw chorobom zakaźnym. Shimi właściwie ma już prawie wyrośnięte stałe ząbale ale Kuro właśnie zmienia garnitur, przez kilka dni miał podwójne kły,wyglądał jak prawdziwy wampir.Dziąsła mu trochę krwawią i zapach z ryjka nie jest najprzyjemniejszy ;) Nabrali sporo ciałka, Kuro waży 2,70kg a Shimusia 2,50kg. Mają około 5,5 miesiąca. Podjęliśmy decyzję że najdalej za miesiąc kastrujemy Kuro. Shimi poczeka ewentualnie do pierwszej rui, u niej przy okazji sterylizacji będzie trzeba naprawić jeszcze przepuklinę. Znowu szykują się wydatki no ale co zrobić,grunt żeby byli zdrowi. W czwartek  Dandys był na kolejnej wizycie i też na szczęście wszystko dobrze,usg wykazało że jelita nie są już tak zgrubiałe a on czuje się dobrze. Doktor uznał że jest zdrowy,oby tak dalej.Ale cośmy się nadenerwowali to nasze. Maluchy tak w drodze do lecznicy (jechaliśmy autobusem) jak i u Doktora były bardzo grzeczne. Są przyzwyczajeni do spacerów po mieście i komunikacji (zabieramy ich ale tylko na rączkach :).Wszelkie ablucje przy pyszczku i innych częściach też są im znane gdyż ćwiczymy codziennie. Zaglądam im do paszczy,podaję kulkę z masła (ćwicząc łykanie lekarstwa)
czyścimy uszy,czeszemy,pędzlujemy zęby i dziąsła,myjemy łapki i zadki ;) Są to bardzo mądre, kochane i przytulaśne bestyje.











                                              dla przypomnienia,początek w stodole



poniedziałek, 13 października 2014

Niepewna zagwozdka i akrobaci

Nastał dzień dzisiejszy i po południu otrzymaliśmy wynik testu PCR Dandusia. No i tenże okazał się UJEMNY !! Kamień z serca,chociaż 100% to jeszcze nie daje,jakieś 98%. Wirus nie jest stale obecny we krwi ale w szpiku owszem,nawet w fazie latentnej. Jednak na korzyść przemawia fakt że oba testy płytkowy i CPR były zrobione w tym samym czasie więc wielce prawdopodobne jest że to płytkowy dał błędne wskazanie dodatnie. Mamy wielką nadzieję że jednak białaczki( FeLv) nie ma i że reszta kotów tym samym też nie uległa zakażeniu. Ale nadal nie wiadomo co mu dolega,nie można jeszcze wykluczyć nowotworu jelit itp. Być może trzeba będzie pobrać wycinek jelita. Zobaczymy co zaleci nasz Doktor,póki co Dandys czuje się nieźle a my oddychamy z ulgą,oby tak dalej.

A na deser coś wesołego.Wystąpią znani akrobaci Shimi i Kuro.











Kuro dostosował się do tematu posta który właśnie piszę i wskoczył na starożytną olbrzymią meblościankę za którą kiedyś wpadł Dandys. Niby zabezpieczyłam ją pudłami ale on i tak się jakoś wdrapał między pudło a sufit że z trudem go stamtąd ściągnęłam. Przy okazji wytarł wszystkie kurze.
Muszę coś pokombinować bo nie chciałabym powtórki z rozrywki.



czwartek, 9 października 2014

Stresujące oczekiwanie

W środę rano byliśmy w klinice z Dandysem. Miał dwukrotnie pobieraną krew z czym łączyły się dantejskie sceny. Szarpał się i złościł gdy go trzymałam. Skończyło się na tym że zabrano go do innego gabinetu i tam trzy osoby z personelu dały mu radę, a to drugie pobranie było dodatkowo po głupim jasiu. I tak się bronił ,szarpał,wrzeszczał na całą lecznicę.Mama ledwo znosiła tą sytuację. Najgorsze nastąpiło później. TEST NA FELV wyszedł DODATNI ;((. Załamało nas to.Mama od razu w płacz. Przecież jako mały kotek po adopcji miał robione testy i były ujemne !! Niestety testy się mylą albo choroba jest w fazie latentnej. Jeszcze gorsze jest to że mogła zarazić się Sumiko i moje Kotki bo przecież Dandys u nas bywał,rok temu nawet miesiąc a my w odwiedzinach u nich.
Drugie pobranie miało na celu wykonanie dokładniejszego testu CPR,próbka została wysłana do specjalistycznego laboratorium w innym mieście. Wynik w poniedziałek,czekanie to katorga. Do tego spore koszty tych badań i dotychczasowego leczenia a co będzie dalej. Tego samego dnia wieczorem pojechali do naszego Doktora z Sumiko,obwieścili nową diagnozę, Doktor przyznał że nie wziął białaczki pod uwagę. Sumiko póki co ma Testy UJEMNE. Ale teraz jest dylemat czy ją zaszczepić, gdyż niestety ta szczepionka często powoduje nowotwór zwany mięsakiem. Muszę też przebadać moje Kociska. Dandi po dotychczasowym objawowym leczeniu czuje się lepiej ale te dolegliwości mogą nawracać. KREATYNINA na szczęście wróciła całkowicie do normy,morfologia też dobra.
W poniedziałek będzie wszystko wiadomo prawie na 100% gdyż najpewniejsze jest pobranie próbki ze szpiku co oczywiście wiąże się z zabiegiem,jak i pobranie wycinka jelita gdyż może tam być chłoniak na tle białaczkowym :(((((


                                                      w poczekalni na kolanach Brata


                                                 z Mamą w oczekiwaniu na wyniki



  Spędziliśmy w klinice ponad 2 godziny ale jest tam kameralna atmosfera,kompetentny personel każdego szczebla,szpital i dużo czasu dla pacjentów ale ten komfort kosztuje.


                                               wynik testu(niestety słabe zdj) :((




poniedziałek, 6 października 2014

Epitafium dla Salema

Wczoraj 5 października 2014 minęła 3 rocznica odejścia Salemka za Tęczowy Most. jako że nie miałam możliwości pisać wczoraj robię to dziś dla upamiętnienia. Salem miał 15,5 lat gdy zagarnęła go w swoje szpony PNN.
Saluś był buntownikiem i mimo przytulastości potrafił się odgryźć. Przybył do nas w dzień dziecka czyli 1 czerwca 1996 roku. Był naszym "pierworodnym" kocim synem. Chyba jakaś "dobra dusza" podrzuciła nam go pod drzwi mieszkania w małym miasteczku o którym już kiedyś wspominałam. miał około 4 miesięcy.
Zdjęcia z jego dzieciństwa będę musiała zeskanować bo są w formie tradycyjnej.



                                                                1997 rok













                                                           1997







                                                                        2010


                                                                    2008



                                                  tu już bardzo chory 2011


                                                            ostatni dzień 5.10.2011



                                          Jeśli się rzucę, kędy rozpacz ciska,
                                          Będą łzy na szaleństwo, na niewdzięczność skarga,
                                          Bo wam mniej widne te czarne chmurzyska,
                                          Nie słychać z dala wichru, co tu liny targa,
                                          Grom, co tu bije, dla was tylko błyska.


                                         I razem ze mną pod strzałami gromu,
                                         Co czuję, inni uczuć chcieliby daremnie !
                                         Sąd nasz, prócz Boga, nie dany nikomu.
                                         Chcąc mnie sądzić, nie ze mną trzeba być,
                                         lecz we mnie.
                                        
                                         Ja płynę dalej, wy idźcie do domu.                                          





Kontakt e-mail

anaisvanshadow@gmail.com