poniedziałek, 8 września 2014

Gatta i inni

Dwa lata temu podczas dłuższego pobytu we Włoszech przyplątała się do nas urocza kocica. Kemping był olbrzymi,ok 1500 miejsc ale Ona musiała właśnie do nas. Był wielki ambaras co z tym fantem zrobić gdyż z jednej strony jak tu nie dać papu a z drugiej nie chcieliśmy jej do nas przywiązywać bo za 2  tygodnie czekała nas dalsza podróż. Były rozmyślańce, chcieliśmy nawet ją zabrać do Polski ale fizycznie nie było jak tego wykonać. Oczywiście zasięgaliśmy języka czy obsługa nie wie czyj to kot ale nikt nic nie wiedział.Dwa dni przed wyjazdem objechaliśmy nawet okoliczne domostwa których tam było niewiele i usiłując się po angielsku dogadać,pokazując zdjęcia.Trafiliśmy nawet na jedną polkę która u kogoś pracowała ale też nie wiedziała nic o takim kocie obiecała natomiast że jak do nich zajdzie to będą go dokarmiać. Mam nadzieję że słodka trikolorka Gatta żyje i ma się dobrze bo serce mi się kroiło przy wyjeździe i nieraz o niej myślę . Wiedziałam że jak przyjdzie któregoś dnia to zastanie zamknięte drzwi domku a sezon dobiegał końca. Była przystosowana do życia na zewnątrz ale lgnęła też do nas.

















A tu już inne włoskie Koty plączące się licznie po ulicach i skwerach oraz wszelkich zakamarach. Niestety najczęściej zaniedbane lub dzikie,ehh.









A ta piękna biała kicia była pańska i spacerowała pod nadzorem.




















                                      czarny kot,biały kot ;) jak w filmie Kusturicy

















Muszę nadmienić że miałam wielką chęć zabrać je wszystkie ze sobą :) ale cóż poradzić,to tylko ułamek spotkanych tam kotków, część miała w miarę dobre warunki i opiekuna.


Kontakt e-mail

anaisvanshadow@gmail.com