I tak nastał szary dzień "W". O 9.00 byliśmy już u Doktora. Momuńcio został pozbawiony nabiału ;), zrobione badania krwi : morfologia dobra, profil nerkowy w porządku,jedna z prób wątrobowych odrobinę podwyższona ale nic poważnego, brzuszek został ogolony i zrobiono USG które też na szczęście okazało się w normie. O 13 byliśmy już w domu,po drodze sisi do transporterka bo kotek jeszcze otępiały, materacyk i smycz do prania, Momo odświeżony mokrą szmatą. Jeszcze nie doszedł do siebie ale już rzucił się na żarcie. To był najwyższy czas ma już ok 9 miesięcy i kilka rzeczy zdarzyło mu się oznaczyć w tym dwukrotnie wspomniane tu już moje ładne kozaczki. Rano bronił się przed złapaniem i zapięciem szelek ale nie gryzł,tylko syczał i warczał a potem skakał wysoko jak jojo na smyczy po prostu bał się, jeszcze w środku jest trochę dziki i to się ujawnia w stresowych sytuacjach ale w samochodzie był cichutko i grzecznie.
My też musimy w końcu wybrać się z Filipem na "obcinanko" ale jeszcze poczekamy. Wet mówił, że możemy przyjść, w marcu, ale chyba poczekamy do maja :)
OdpowiedzUsuńTrzymamy za Was kciuki i pazurki aby też poszło gładko ;)
UsuńAndrzej już w tamtym roku pozbawiony nabiału ;) I do dziś pamiętam jak parę godzin po był mocno otępiały, ale na szczęście szybko doszedł do siebie :)
OdpowiedzUsuń