Edit ale w nowym poście. A dzieje się u nas. Poprzedniej nocy Baziu mnie nastraszył, około 2 w nocy weszłam spacyfikować młodzież która ochoczo dokazywała grając w twardą piłkę. Żeby nie drażnić sąsiadów postanowiłam ją zarekwirować, jeszcze pogłaskałam śpiącego mocno na fotelu Bazyla. A on zero reakcji, podnoszę mu głowę a ona bezwładnie opada i tak kilka razy, czuję jednak że serce bije, myślę umiera, potrząsam nim, wołam, sadzam i dopiero wtedy otrzeźwiał. Niezły numer. Rano był całkiem w formie przyszedł z resztą kotków do kuchni po jedzenie, w ciągu dnia też prosił o karmę z puszki. W międzyczasie dokarmianie strzykawą, wzbogaciłam zupki o więcej zmiksowanego mięsa i masło. W niedzielę byliśmy przed południem na kontroli i wszystko w porządku, dostaliśmy zastrzyki na trzy dni, w czwartek następna kontrola. Koszt wczorajszej wizyty plus zastrzyki do domu 60zł. Od piątku razem: 385 zyla. Dzisiejszej nocy spał ze mną bo chciałam widzieć efekty w kuwecie oraz żeby podjadał. Przytulał się i spokojnie spał. Ale...żeby było weselej od wczoraj Shimi ma pierwszą
RUJĘ! a przecież w czwartek miał być zabieg. Tego się obawiałam. Stwierdzam że akcja marcowa nie jest do końca trafiona bo koty zaczynają marcować. Powinna być raczej w styczniu. Już ostatnie dwie noce młodzi coś rozrabiali a od wczoraj ona tak daje popalić że hej, grucha, zawodzi, tarza się, ociera o wszystko, świruje. Momo i Kuro nie wiedzą o co chodzi i albo ją gryzą albo uciekają przed nią. Co prawda łapali ją za kark i tłamtosili ale nic więcej. W nocy "spała" z Dzieckiem w pokoju, oczywiście łaziła, świergoliła, ok 4 rano zmęczone Dziecko odniosło ja do kociej sypialni. Trochę odpoczęła i teraz ciąg dalszy. Dzwoniłam już do Doktora, po południu muszę kupić u nich hormonalne tabletki Provera a zabieg przesunęliśmy na 31.03.15
Baziu całkiem nieźle, teraz staram się go podtuczyć. Mam nadzieję że ta kuracja postawi go jeszcze na nogi, teraz tylko kwestia opanowania zapalenia trzustki.
EDIT (19.15) dołączam kilka zdjęć z dzisiejszej balkonowej sesji, to już trzeci raz w tym roku tak cieplutko ale od dziś uważamy sezon balkonowy za otwarty.
Nasz rekonwalescent grzeje się w wiosennym słoneczku
jak był wiaterek to służba przykryła
Shimunia chwilę odpoczywa po rujowych szaleństwach
PROSZĘ UDOSTĘPNIAJCIE KOTKI CZĘSTOCHOWSKIE, WIERZĘ W SIŁĘ JASNEJ STRONY BLOGOSFERY !! :))
O jejku! To rzeczywiscie masz w chalupie lepszy cyrk. Jak nie staruszek-rekonwalescent, to znow grzejaca sie kotka albo mlodziez grajaca po nocach w pilke.
OdpowiedzUsuńJak zyc w takim harmiderze? :)))
Właśnie gonię resztkami z niewyspania. Chwilowo totalne wariactwo ale musimy to jakoś ogarnąć ;)
Usuń